Leżąc jeszcze przed porodem na obserwacji w szpitalu stwierdzilam, że najpiękniejszym dniem jest ten, kiedy wynosi się noworodka ze szpitala w foteliku samochodowym. I ten dzień nastał-o dziwo szybko bo już w drugiej dobie 15-go sierpnia wypuścili nas do domu...oczywiście zaskoczona tym faktem ogłosiłam pełną mobilizację by już po jakimś czasie patrzeć jak mała utoneła w jeszcze za dużym foteliku i smacznie śpiąc przewieziona została do domu. Kolejnym momentem radości jest włożenie nowonarodzonego dziecka pierwszy raz do łóżka....łóżeczko stało już miesiąc, ale nie cieszyło jeszcze tak jak w tym momencie.
Po dniu spędzonym w domu wybraliśmy się na pierwszy wypad na działkę....ehh-wyszłam już z wprawy...to trzeba wziąść pampersy, chusteczki, butelki z wodą, wyszykować też pierworodną, wziąść rzeczy na grilla itd...z czasem dojdę do wprawy...ale jak na razie to jakaś masakra :) Dobrze, że mam pomocnika-Paulina stale obserwuje siostrę, sprawdza czy nie ma pampersa przesikanego, czy śpi i z utęsknieniem wyczekuje chwili, kiedy pokażą się małe oczka, które zaczynają się w nią wpatrywać.

Paulina sama sadziła te słoneczniki...i teraz już ją sporo przerosły :)

A po działce czas na kąpiel....a potem cycuś (ulubieniec Julki-a mój koszmar)....i spanko. Jak na 6 dniowe dziecko muszę powiedzieć, że jest bardzo grzecznym dzieckiem ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz